poniedziałek, 21 października 2013

Z dzikiej róży

Na dyniowym blogu pojawi się chyba nowy dział
- nalewki, likiery i inne procenty :D


********************************

Piękna jesienna pogoda zmotywowała do spaceru,
grzybów nie było, więc wróciliśmy z innymi skarbami...
dzika róża, pigwowiec i jarzebina :)



21.10.2013 - Dzień pierwszy

umyte owoce w ilości 1kg zasypałam cukrem (0,5kg)
... i to na tyle :D

ciąg dalszy relacji nastąpi jak tylko coś się wydarzy.



30.10.2013 - Dzień dziewiąty

niestety - nalewka zaczęła fermentować,
następnym razem koniecznie dodać łyka spirytusu/wódki

1 komentarz:

  1. "następnym razem koniecznie dodać łyka spirytusu/wódki"

    A nawet zrobić całkiem odwrotnie, do owoców dodać alkohol, a dopiero po zlaniu tegoż wymacerowane owoce zasypać cukrem.
    Nie wiem skąd się wziął pomysł, że owoce z cukrem się nie psują... Nalewki robimy inaczej, kolejność winna być inna... Między odlaniem nalewu a zasypaniu cukrem, albo już po zlaniu syropu można owoce (niektóre, bo maliny na pewno nie :D) zalać wodą i wypłukać jeszcze nieco spirytusowego syropu :)

    Jeszcze jedno, owoce róży należy odpestkować! Przekroić na pół, odrzucić pozostałości po okwiacie, czy inne suche listki / ogonki, a pestki wygarnąć łyżeczką do kawy. Owoce nieco rozdrobnić, żeby ułatwić ekstrahowanie smaku i zapachu (bardzo delikatnego przecie).
    Na pestkach z pigwowca i róży można zrobić pestkówkę do kupażowania.

    OdpowiedzUsuń